wtorek, 9 grudnia 2014

Chapter 1.

     - Nie wiem jak można być tak pojebanym ? - znów się zaczyna. Zaczynają się kłócić o jakieś nic nie znaczące gówno. Nawiasem mówiąc o kawałek pizzy. W pomieszczeniu panowała jak zwykle napięta atmosfera. Słychać było tylko ich płytkie oddechy. Żaden z ich przyjaciół nie odważył się powiedzieć czegokolwiek by uspokoić tę dwójkę skaczących sobie do gardła nieprzyjaciół. Patrzyli raz na niego raz na nią.
- Ja jestem pojebana ? Wiesz co, sam sobie zjedź ten kawałek. Udław się nim ! - krzyknęła. Wybiegła z domu, trzaskając drzwiami. Zayn z uśmiechem na ustach wziął ten nieszczęsny kawałek pizzy i podśpiewując sobie dobrze mu znaną piosenkę, udał się w stronę sypialni.
     Natalie cała kipiała ze złości. Nie mogła pojąć, jak można być aż tak pojebanym i przystojnym jednocześnie. Tak ten niewdzięczny mulat jest przystojny i to w każdym tego słowa znaczeniu, lecz jej to teraz nie obchodziło. Po jej głowie krążył tylko jeden obraz, a mianowicie, jak jego twarz doznaje bliskiego kontaktu z podłogą lub ręką dziewczyny. Kopnęła mały kamyk, który miał pomóc rozładować jej nerwy. Jednak nic z tego. Przyśpieszyła kroku, chcąc jak najszybciej znaleść się w w swoim pokoju.
     Jednak jej marzenia się nie spełniły, gdyż już na podwórzu słychać było głośne krzyki jej rodziców. Tak, zdecydowanie zdolność do kłótni odziedziczyła po mamie. Westchnęła cicho i weszła do domu.
- Ty cholerny idioto ! Masz wszystko podstawione pod nos i jeszcze źle ! Mam dość ! - krzyknęła. Natalie usłyszała szybkie kroki po schodach i trzaśnięcie drzwiami. Lekko wzdrygnęła i z niepewnością weszła w głąb mieszkania. Zobaczyła tam porozrzucane po całym salonie zdjęcia, różne pamiątki i zbity, porcelanowy wazon, który pan Human sprezentował swojej małżonce na rocznicę. Na samym końcu zobaczyła ojca, który aż kipiał ze złości. Dziewczyna przeraziła się. Zawsze były jakieś sprzeczki, ale nigdy nie było aż tak źle.
- Coś się stało ? - spytała cicho. Nie chciała pogarszać sytuacji, która już i tak była fatalna.
- Rozwodzimy się. To się stało - odpowiedział jakby od niechcenia. Po czym po prostu odszedł. Brunetka stała jeszcze chwilę na środku pomieszczenia, nie mogąc uwierzyć co usłyszała. Po chwili jednak oprzytomniała i pobiegła w stronę drzwi.

***

     Chłopaki postanowili zapomnieć co jakieś pół godziny temu wydarzyło się na ich oczach. W końcu to było codziennością. Spokojnie grali w Fifę 14, gdy usłyszeli dzwonek. Żaden nawet nie drgnął. Kiedy po raz drugi zabrzmiał dzwonek, Zayn z westchnięciem wstał i poszedł otworzyć. Jakież było jego zdziwienie, gdy w progu ujrzał zapłakaną Natalie. Dziewczyna nie zważając na to, że właśnie drzwi otworzył jej, jak dotychczas jej największy wróg. Rzuciła się w jego ramiona. Potrzebowała, by ktoś ją przytulił. Chciała, by ktoś okazał jej choć odrobinę miłości, której nie doznała, nawet przez swoich rodziców.
     Zayn stał zdziwiony, niezdolny wykonać jakikolwiek ruch. Był trochę zmieszany, no bo jego wróg, na którego nigdy nie mógł patrzeć, teraz płacze w jego ramie. Nie był z tego do końca zadowolony, ale nie był też do końca obojętny. Zrobiło mu się nawet przykro tej drobnej i kruchej dziewczyny, która już dość pomoczyła jego ulubioną koszulę. Objął ją swoimi umięśnionymi ramionami, przyciągając bliżej. Jeszcze nigdy nie widział Natalii, żeby płakała. Myślał, że to twarda babka, nie przejmująca się niczym. Nawet po kłótniach, z jej oka nie wypłynęła choćby jedna jedyna łza.
     W tym samym czasie reszta ich paczki grała sobie spokojnie w ich ukochaną grę. Nie mieli pojęcia, że właśnie za ścianą odbywa się istny cud. Dwójka ludzi skacząca sobie do gardła, właśnie stoi w przedpokoju, przytulając się. Gdyby chłopaki zobaczyli tę sytuację już dawno zemdleli by z wrażenia. Bo w końcu takiego widoku nie doświadczysz często.
 - Natalie, co się stało ? - spytał zatroskany Zayn, na tyle głośno by Louis mógł usłyszeć to pytanie. Pokazał do swoich przyjaciół palcem, że mają być cicho. Podszedł bliżej ściany, by podsłuchać ich rozmowę.
- Moi rodzice, oni..- szloch Natalii rozniósł się po całym domu. Chłopaki szybko zaeragowali i chociaż Lou wyraźnie zabraniał im tam wchodzić oni go nie posłuchali. Pobiegli w stronę wydającego odgłosu. Kiedy wkroczyli do pomieszczenia zamarli. Harry musiał oprzeć się o ścianę z wrażenia; Liam złapał się za serce; Niall o mało cie nie zemdlał, a Louis podtrzymywał blondyna przed upadkiem. - Oni się rozwodzą. 

3 komentarze:

  1. " kiedy wkroczyli do pomieszczenia zamarli.
    Harry musiał oprzeć się o ścianę z wrażenia; Liam złapał sie za serce, Niall o Malo co nie zemdlał a Louis podtrzymywal vlondyna przed upadkiem"
    Swietny kawalek!
    Nic tylko czekam na kolejny bardzo niecieepliwie!
    Zapraszam rowniesz do siebie!
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Chłopaki na końcu naprawdę dali popis haha xd
    ale zaczynając od początku to początek jest niezły, już tak dzień dobry kłótnia, ale wiadomo pizza ważna rzecz :P
    Wyobrażam sobie, co ona musiała mieć w domu przez ten cały czas, gdy rodzice się ciągle kłócili, nie ma czego zazdrościć to na pewno. Szkoda mi sie jej zrobiło. Kiedy rzuciła się na Zayna, a on jej nie odepchnął to się uśmiechnęłam. Taka słodka scenka to dopiero początek miłości :D coś chyba wybiegam na przód, nie? no cóż..ja po prostu myślę tak przyszłościowo xd
    Ja osobiście uważam, że nie ma na świecie twardych babek, a Natalie musiała w końcu sobie ulżyć i bardzo dobrze, że wybrała akurat Zayna, choć mogł to być równie dobrze przypadek, ale fakty są jakie są! :)
    Kończę, bo zaczynam pisać głupoty!
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam :***

    ps. Gdyby to nie był dla Ciebie problem to poinformuj mnie o kolejnym rozdziale :*
    http://right-now-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog! I rozdział! I w ogóle wszystko! Ostatnia akcja najlepsza ^.^ Czekam na następny rozdział i życzę duuuuużo weny!

    Jakby co, to przepraszam za spam, ale zapraszam do siebie ;)
    http://youstolemyheart-opowiadanieo1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy